Wycieczka w Bieszczady

30 i 31 maja 2017 roku – 31 uczniów z klas I, IV, V i VI wybrało się na wycieczkę w Bieszczady. Towarzyszyły im opiekunki: p. Agnieszka Chmura, p. Anna Kaczówka, p. Katarzyna Kozioł-Dziekan oraz p. Bogusława Serwicka – kierownik wycieczki. Były z nami również bardzo pomocne mamusie: p. Anna Kowal, p. Barbara Ryczek i p. Elżbieta Ryczek.

To, co przeżyliśmy i zobaczyliśmy pozostało już tylko we wspomnieniach i fotografiach. Ale warto wrócić do tych wspólnie spędzonych chwil.

Wyjechaliśmy spod szkoły 30 maja o godz. 7:00. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu. Mieliśmy okazję poznać bliżej dorobek literacki poetki i pisarki, jej twórczość dla dzieci oraz wysłuchać „Rotę” w stylowych wnętrzach dworku pani Marii. Następnym etapem naszej wędrówki było Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce. Poznaliśmy bliżej postać wynalazcy lampy naftowej, obejrzeliśmy jego aptekę oraz piękną wystawę lamp naftowych. Widzieliśmy też stare szyby naftowe i urządzenia do wydobywania ropy naftowej i gazu ziemnego. Z Bóbrki udaliśmy się do Rymanowa, gdzie umówieni byliśmy z właścicielem Huty Szkła Artystycznego i Gospodarczego „Sabina”. Właściciel firmy ciekawie opowiadał nam o swojej pracy, a następnie pokazał swój kunszt hutnika szkła, wyczarowując na poczekaniu szklane zwierzątka. Zaprosił też do siebie dwoje uczniów – Karolinę Przybyło i Kubę Szwajkosza, których nauczył wydmuchiwania przedmiotów szklanych z płynnej masy szklanej. Dzieło Karoliny przypominało serce, a praca Kuby podobna była do balonika na sznurku. Obejrzeliśmy też piękną galerię szkła artystycznego, której autorami jest rodzina właściciela i pracownicy. Pełni wrażeń udaliśmy się do stylowej karczmy o wdzięcznej nazwie „Jaś Wędrowniczek”. Tam spożyliśmy obiad. Dalszym etapem naszej wędrówki było Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, które jest największym skansenem w Polsce. Znajdują się w nim liczne zabudowania wiejskie z okresu XVII do XX wieku, m.in. kościół, cerkiew, synagoga, szkoła, kurna chata, kuźnia itp.. Poszczególne grupy etnograficzne – Pogórzanie, Dolinianie, Łemkowie i Bojkowie posiadają oddzielne sektory ekspozycyjne. Całości dopełnia piękny „Galicyjski rynek” na którym mieszczą się typowe zabudowania jak: sklep, poczta, apteka, zegarmistrz fryzjer i inne. Zwiedzanie skansenu zajęło nam dużo czasu, więc z Sanoka udaliśmy się w okolice Jeziora Solińskiego do ośrodka „Słoneczna Polana” w Łobozewie Dolnym, gdzie czekał nas nocleg w pięknych drewnianych domkach, a wcześniej kolacja – kiełbaski z grilla. Gdy zrobiło się ciemno, jakoś nikomu nie chciało się spać. Nastał czas odwiedzin w domkach, wspólne zabawy, rozmowy i śmiech. Jednym słowem ta noc była bardzo krótka.

Rano, następnego dnia, po zjedzeniu śniadania w ośrodku, udaliśmy się na zaporę solińską. Baliśmy się, że szyki może popsuć nam pogoda, ponieważ prognozy nie były zbyt optymistyczne. Jednak powitało nas piękne słoneczko. Odbyliśmy długi spacer po zaporze, podziwiając jej ogrom, gigantyczne murale, przedstawiające bieszczadzkie zwierzęta oraz piękne krajobrazy, roztaczające się wokoło. Tutaj też rzuciliśmy się w wir zakupów pamiątek, ponieważ wybór był ogromny. W radosnej atmosferze udaliśmy się w dalszą podróż. Pojechaliśmy do pięknie położonego tuż przy jeziorze Polańczyka. Tutaj pomaszerowaliśmy do przystani, przy której cumował statek rejsowy „Tramp”. W miłym towarzystwie kapitana i sternika odbyliśmy godzinny rejs po „bieszczadzkim morzu”, słuchając szumu fal, opowieści kapitana oraz podziwiając „zielone wzgórza nad Soliną”. W drodze powrotnej odbył się krótki konkurs wiedzy na temat geografii okolicy. Wygrała Joasia Kozaczka. Otrzymała słodką nagrodę od kierownika wycieczki oraz mapę turystyczną od kapitana „Trampa”. Ostatnim etapem miała być wędrówka na Połoninę Wetlińską – do „Chatki Puchatka”. Musieliśmy z niej jednak zrezygnować, ponieważ trasa, po wcześniejszych opadach deszczu, była niebezpieczna. Skorzystaliśmy natomiast z innej oferty i zwiedziliśmy Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny „Caritas” w Myczkowcach, w którym oglądaliśmy małe ZOO, park biblijny oraz wystawę miniatur polskich cerkwi. To był ostatni etap naszej dwudniowej eskapady. Udaliśmy się więc w drogę powrotną do domu. Po drodze, w Sanoku, w restauracji Mc Donald’s zjedliśmy obiad i…. o godzinie 20 byliśmy w Smęgorzowie, gdzie na parkingu pod szkołą czekali na nas stęsknieni rodzice.

Ta wycieczka udowodniła niezbicie, że podróże kształcą. Żegnajcie Bieszczady!